piątek, 24 lutego 2017

Moja szkolna rutyna

Wstajesz, ubierasz się, jesz, myjesz zęby, bierzesz plecak i wychodzisz. To jest szkolna rutyna przeciętnego ucznia. Może u innych wygląda to inaczej, ale z reguły to jest to samo. Idziesz w stronę swojej paczki przyjaciół, wchodzisz do klasy, wychodzicie, wchodzicie, wychodzicie w międzyczasie jakaś przerwa i wchodzicie. Zwykły dzień. U niektórych wygląda to inaczej. A u mnie?
     






Mama wchodzi do mojego pokoju i mówi, że już pora wstawać. Idę umyć sobie twarz, wybieram moje najlepsze ubrania, żeby wyglądać po prostu ładnie. Idę zjeść śniadanie i nakładam podkład i puder. Ten właśnie początek dnia decyduje o moim samopoczuciu potem. Biorę słuchawki, włączam piosenkę, która odpowiada mi do nastroju i wychodzę. Wpatruję się tępo w chodnik i robię kolejny krok za krokiem i rozmyślam jak przeżyję dzisiejszy dzień w szkole. 







Wchodzę do szatni i ze smutkiem wyrysowanym na twarzy próbuję przebrać buty, ściągnąć kurtkę. Przychodzi ktoś znajomy, a ja niby uśmiechnięta kontynuuję przebieranie się. Na każdej przerwie kieruję się tylko w jednym kierunku - do biblioteki. Uwielbiam tam przebywać, bo jest tam masa ludzi, których lubię. Jeśli jest wolne miejsce na krześle - siadam, a jeśli nie, to idę się ukryć pomiędzy regały książek. Gdy zadzwoni dzwonek znowu na mojej twarzy rysuje się smutek, bo muszę wracać do mojej ''kochanej" klasy... Na lekcji jestem niewidzialna, nieaktywna, nieobecna. Nie ma mnie. Zazwyczaj rysuję wzory kwiatów na kartce i je koloruje. Jak wychodzimy z klasy wszystkie dziewczyny idą w jedno miejsce. Dlaczego nie mogą zająć się sobą? Dlaczego muszą wszystkie chodzić ze sobą? Ja oczywiście idę do mojego ulubionego miejsca. 







Czas wyjść ze szkoły. Przebieram się, każdy jak zwykle czeka na każdego i wychodzimy... Ja - jak to ja - trzymam się z tyłu i nie obchodzi mnie co inni mówią. Jak można ciągle kogoś obgadywać? Do domu wracam tą samą drogą z moją ''najlepszą przyjaciółką". Ostatnio szłyśmy i ANI RAZU do siebie się nie odezwałyśmy. Niedługo jedziemy jak co roku na północ Polski (nie zdradzę gdzie) na kajaki itd., a potem do Berlina! Uwielbiam Niemczech, ponieważ jeżdżę tam co roku na wakacje. Mam nadzieję, że będziemy rozmawiać tak, jak kiedyś i  wszystko między nami się poprawi.