niedziela, 31 grudnia 2017

2017 rok u mnie i na świecie

2017 rok był rokiem jednym słowem dobrym. Nie przydarzyła mi się żadna tragedia, więc to już jest plus. No może nie licząc aparatu ortodontycznego, założonego w tym miesiącu, przez który nie mogę jeść, bo wszystko wszędzie mi wpada... Może kiedyś się przyzwyczaję! Nikt bliski mi nie umarł, kot, pies - mam się z czego cieszyć. Poznałam dwie nowe przyjaciółki, z którymi mam nadzieję, że długo zostanę i wiele innych wspaniałych rzeczy. Najlepsza z nich to to, że dalej mogę jeździć konno. Kocham to robić, kocham konie i kocham spędzać z nimi czas i mam nadzieję, że ten zapał zawsze ze mną pozostanie.



Miniony rok był również zaopatrzony w masę różnych trendów. Niektórych dobrych, a niektórych wręcz przeciwnie... Na pewno mogę zaliczyć do takiego ,,trendu" piosenkę o nazwie ,,Despacito". Kto jej nie zna? Na Youtube ma 4,6 miliarda wyświetleń, więc to całkiem bardzo sporo... Fidgeta spinnera też nie da się ominąć. Osobiście mam takie dwa, nie wiem po co. Pierwszy kupiłam w czerwcu w Berlinie na jakimś odpuście za 10 Euro... To ponad 40 zł na polską walutę - to dużo. Ale chociaż był różowy! Drugim był jakiś złoty z chińczyka za 5 zł. Oczywiście znudziły mi się po tygodniu. Albo to co się działo na Instagramie... Brwi ułożone jak Yeti, włosy w nosie widoczne na kilometr, jakieś dziwne włosy (tym razem na głowie) - jak choinka. Bardzo dużą popularność zdobyła też postać Tumbl girl, którą naśladują osoby do dzisiaj, a przynajmniej jej części garderoby jak chockery, bluzki odsłaniające brzuch czy nawet warkocze. Można by tych trendów wymieniać naprawdę dużo, bo tyle ich było.



Jak co roku - postanowienia noworoczne. Ja mam typowe, czyli więcej nauki, być lepszym człowiekiem i tak dalej... Może jeszcze swoje to to, aby więcej się nauczyć o koniach, w końcu wybrać jakąś szkołę, bo idę do nowej w nowym roku i częściej chodzić na spacery z moim psem. Kto wytrwał do tego momentu to dołączam tutaj moje zdjęcia na bloga. Pierwszy raz się pokazuję. Robiłam je dwa dni temu, więc są świeże!



poniedziałek, 23 października 2017

Czy Alek, Rudy i Zośka zasłużyli na miano bohaterów? - WK (,,Kamienie na szaniec")

Wypracowanie klasowe

     ,,Kamienie na szaniec" to utwór napisany przez Aleksandra Kamińskiego. Akcja powieści dzieje się głównie w okresie II wojny światowej. Moim zdaniem, Alek, Rudy i Zośka, czyli osoby realistyczne, które występują w tej książce zasłużyli na miano bohaterów.


     Pierwszym argumentem potwierdzającym moją tezę jest to, że chłopcy byli niezwykle odważni. Brali udział w ,,Mały sabotażu", który polegał na ośmieszaniu Niemców, którzy zasiadali na terenie Polski. Jedną z takich akcji była akcja fotograficzna. Polegała ona na wybijaniu szyb, na których widnieli Niemieccy fotografowie. Kolejnym przykładem takiej akcji było malowanie przez bohaterów różnych znaków na murach. Najpopularniejszym takim znakiem była kotwica, czyli Polska walcząca.


     Kolejnym argumentem może być to, że mimo tak ciężkiej sytuacji w ich życiu jak wojna, dalej się przyjaźnili. Zawsze sobie pomagali i się wspierali. ,,Akcja pod Arsenałem" to najlepszy dowód na to. Gdy Rudy był poddawany torturom Alek i Zośka postanowili mu pomóc. Niestety Rudy miał tak wielkie szkody na swoim ciele, że zmarł, a w tym samym dniu co on, Alek...


     Ostatnim moim argumentem jest to, że potrafili pięknie żyć i pięknie umierać. Potrafili pięknie żyć, bo mimo wojny, nadal chcieli się uczyć nowych rzeczy, chodzić do szkoły - i to robili. Ich przyjaźń była jedyna, niezastąpiona. Potrafili również pięknie umierać, ponieważ zginęli za naszą ojczyznę. Alek ostatnim tchem wypowiedział wiesz Juliusza Słowackiego pt. ,,Testament mój". Każdy z nich zginął śmiercią żołnierską. Walczyli do ostatniej kropli krwi.


     Myślę, że udało mi się udowodnić to, że Alek, Rudy i Zośka zasłużyli na miano bohaterów. Swoim zachowaniem, odwagą i niezniszczalną przyjaźnią, pokazują nam to, jak powinniśmy pięknie żyć i pięknie umierać.

     

piątek, 13 października 2017

,,Żyj tak jakby miało nie być jutra"

     A co by było, gdybym powiedziała Ci, że jutro ma być koniec świata? Co byś zrobił? Spędził ten czas z rodziną czy może skoczył na bungee? Tak właśnie trzeba żyć. Nie marnować tego, co mamy. Może czasem warto wyrwać się choć na chwilę z tej rutyny, w której cięgle tkwimy. Zrobić coś nowego, albo coś czego nie robimy na co dzień. Zwykły spacer czyni cuda. Dotlenia mózg i człowiek już jest inny. Czuje się lepiej. Po co ciągle siedzieć w domu, co to da?



Fajnie jest zrobić coś, co robiło się kiedyś. Wtedy przypominają się dawne czasy. I to uczucie w brzuchu... Kiedyś świat był czymś nierealnym. Teraz, to wszystko wydaje się inne. Czy lepsze? Sama nie wiem...



A gdyby tak... Rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady? Może nie do końca! Najpierw lekcje, a potem zabawa - jak to zawsze mówiła mama. Praca domowa i dopiero potem przygoda. Wyjdź z domu i idź przed siebie. Możesz wszędzie. Odkryj nowe miejsce. Może będzie to twoje ulubione? Tam, gdzie będziesz przychodzić w razie zwątpienia. Tam, gdzie możesz pobyć sam ze sobą. Odpocząć od tego całego zgiełku, rozluźnić się. I wtedy powrót do rzeczywistości. Kiedyś nastąpić musi.



Staraj się nie przejmować innymi. Po co sobie zawracać tym głowę. Bez sensu. Lepiej chodzić własnymi ścieżkami. Całkiem jak kot. On niczym się nie przejmuje - i dobrze. Jest niezależny. To jest mój charakter. Nie obchodzi mnie zdanie innych. Nie uważam się za taką, jaką mnie opisują. Co mogą o mnie wiedzieć? Chyba ja znam siebie bardziej, niż oni mnie.

środa, 11 października 2017

Kartka z pamiętnika - Powstanie Warszawskie - WK

czwartek, przed piątą

    Wracam z koleżanką ze szkoły. Rozmawiamy, śmiejemy się, Nagle strzelanina. Zatrzymujemy się, patrzymy na siebie. O co chodzi? Co mamy zrobić?


     Złapałam szybko Olgę za rękę. Biegniemy przed siebie. Mało co widać, bo wszędzie dym. Wchodzimy czym prędzej do pierwszego lepszego budynku. Jest to sklep. Biegniemy w dół po schodach - do magazynu. Otwieramy drzwi, a tam kilka innych ludzi. Mimo że czuję się już nieco bezpieczniej, moje serce bije jak oszalałe. Krzyk. Czyj? Boję się. Wszędzie słychać bomby.
     - Co się dzieje? - zapytałam.
     - Powstanie - odpowiedziała jedna z kobiet.
Usiadłam na zimnej podłodze. Wszystko się trzęsie. Gdzie jest moja rodzina? Zaczęłam płakać z nadmiaru emocji.
Nagle ktoś wszedł do naszego ,,schronu". Miał ze sobą broń. Strzelił nią w pewnego mężczyznę. Następnie w inną osobę. Gdy to zobaczyłam, znów wzięłam rękę Olgi i zaczęłyśmy uciekać.
Pędzimy co sił w nogach. Naokoło nas huki bomb, krzyki płacz... Zauważyłam, jak ktoś wchodzi do kanałów. Tam na pewno będzie bezpieczniej. Wchodzimy. Wszędzie jest ciemno. Pod nogami mamy ścieki. Idziemy przed siebie nic nie mówiąc. Co to jest? Ciało człowieka? Idziemy dalej. Słychać nadlatujące samoloty. Widać małe światło w ciemności. Niepewnie zbliżamy się ku niemu. Jest tam garstka cywili. Mają tu jedzenie, kilka kocy i świece. Napięta atmosfera. Nikt do nikogo się nie odzywa.


     Od kilku godzin siedzę i patrzę się przed siebie. Nie słychać już aż tak ,,maszyn" wojskowych. Nie mam apetytu. Został ostatni płomyk. Tylko on oświetla nasze pomieszczenie. Po kilku minutach gaśnie, a ja zasypiam.

piątek, 30 czerwca 2017

Z wakacji trzeba korzystać

W końcu wakacje! Tyle dni nauki chyba nie poszły na marne. Nauczyłam się wiele rzeczy, które może mi się nie przydadzą, ale wiem, że nie stoję w miejscu. Czasem warto zaimponować swoją wiedzą. Te wakacje nie są takie jak poprzednie, ale wiem, że to się zmieni. To dopiero początek. Moje idealne wakacje to: wysoka temperatura na dworze i wyjazd do Niemczech. W sumie... kto chciałby, aby w wakacje ciągle padało? Może ktoś kto nigdzie nie jedzie i chce zostać w domu i oglądać telewizję/siedzieć w Internecie. Idealna pogoda dla mnie kiedy chodzę do szkoły.



Moim zdaniem, te dwa miesiące czasu trzeba wykorzystać! Ale jak?

       1. Zmień coś w sobie

Może przefarbuj sobie włosy na jakiś szalony kolor? Różowy? Fioletowy? A może niebieski? W różnych sklepach można kupić różnokolorowe farby do włosów , które zmywają się przez jakiś okres ich noszenia. Na sklepowych pólkach można znaleźć również pudry. Trzeba nimi przetrzeć włosy i gotowe! Efekt niesamowity!

       2. Spróbuj czegoś nowego

Warto spróbować jakieś egzotyczne owoce i zobaczyć jak dziwne są niektóre smaki. Albo gdy jest Ci nudno znajdź swoje nowe hobby! Może to być tylko wakacyjne, ale może być również na całe życie. Teraz, jest ten okres, gdzie rozwija się jazda konna. Najlepszy sport na świecie! Jest ciepło, a ludzie spędzają dużo czasu na dworze, więc czemu by nie? Nie zaszkodzi napisać się na jedną lekcję i sprawdzić czy Ci się to podoba.

      3. Nadrób zaległości

Wyszła jakaś niesamowita premiera w kinie, a ty nie miałeś czasu jej obejrzeć? Jest teraz tyle wolnego czasu, że chyba nie zaszkodzi obejrzeć filmu. Przeczytaj do końca książkę, której nie zdążyłeś, bo było za dużo zadań na głowie.

       4. Odkryj nowe tereny

Wyjdź z domu i idź przed siebie. Dni są teraz długie, więc masz dużo czasu, aby pospacerować. Tam, gdzie nigdy nie byłeś, a widzisz to miejsce przez swoje okno. Co się tam kryje?


Z pewnością można zrobić wiele więcej rzeczy podczas wakacji, ale to zależy od Ciebie!


sobota, 3 czerwca 2017

Wdech i wydech. Życie jest piękne!

Wielkimi krokami zbliża się lato. Całe 10 miesięcy nauki i wreszcie odpoczynek. Coraz mniej zadań domowych, coraz ładniejsza pogoda. Nareszcie! Chyba należy nam się odpoczynek po tym wielkim wysiłku? Ta temperatura jest taka wysoka, że chce mi się jednego - pływać w rzece! Może i jest zimna, ale co mi szkodzi? Wejść w krótkich spodenkach, zwykłej bluzce i się zanurzyć... Po drodze natknę się na kilka kamieni, a nawet na śmieci, które są wyrzucane przez bezdusznych ludzi. Co im to daje? 



Czasami chcę po prostu wybiec i... być w miejscu, które znam. Z którym czuję jakąś więź. Tam jest mi najlepiej. Tam jest moje szczęśliwe miejsce, które kocham. Jakby tak nie było, to bym tam nie przychodziła. Każdy ma jakieś szczęśliwe miejsce, w którym lubi przebywać, albo czuje się w nim bezpiecznie. A czy ty je masz?



Ranek jest taki piękny! Wtedy wszystko budzi się do życia, ptaki ćwierkają, nawet nie da się długo pospać, bo słońce przebija się do pokoju. Ktoś chyba chce nas obudzić, żebyśmy korzystali z życia.  Więc czemu by tego nie zrobić? Trzeba korzystać z życia! Zrób to!

niedziela, 21 maja 2017

Co mnie wkurza?

 Ostatnio - nie powiem - zaczęło mnie wkurzać bardzo wiele rzeczy. Może niektórych moje niesamowite wyznania nawet nie drgną, ale mam nadzieję, że zgodzicie się ze mną chociaż z jedną, małą rzeczą.


1. Wpychanie się w nie swoje sprawy.
Wydaje mi się, że jeśli zrobię coś, co mi się podoba, np. pomaluję sobie usta zwykłym kolorem, którym według większości jest niedopuszczalny i nietolerowany to dalej jest to moja sprawa. Czy czerwony kolor szminki jest jakimś szalonym kolorem, na który każdy musi zwrócić uwagę i popatrzyć się na mnie z zażenowaniem? Może taki mi się podoba, a powiem jeszcze więcej - teraz takie kolory są modne. Rozumiem, gdybym pomalowała się na czarno jak got, albo na walący w oczy niebieski wyróżniałabym się. Jeśli ktoś mieszka na wsi dobrze wie o czym mówię. Tutaj każdy ma nie wyróżniać się z tłumu i siedzieć cicho. W mieście mało kto zwróci na to uwagę, ale jednak zwróci. Teraz dużo osób farbuje się na jakieś nietypowe kolory, np. na szaro. Moim zdaniem, powinniśmy zazdrościć takim ludziom z odwagą, bo w końcu to są jego włosy i mogłoby się z nimi coś stać.



2. Gdy ktoś zachowuje się inaczej w innym otoczeniu.
Wkurza mnie to, że dana osoba zachowuje się w szkole jak aniołek, diabeł, czy jakkolwiek, a później gdy z niej wyjdzie - zupełnie inaczej! Rozmawia z grupą osób zabawnie i miło jej się słucha, a gdy odchodzi do kogoś innego? No właśnie...
Nie lubię również, jak ktoś mówi mi coś, a komuś innemu co innego.



3. Zjedz to.
Siedzę sobie spokojnie, oglądam telewizję. Nadchodzi krzyk: Chodź zrobię ci coś do jedzenia! Odpowiadam, że nie, bo najzwyczajniej w świecie nie jestem głodna. Nikt nie może zmusić mnie do jedzenie. Jem obiad, nie zjem jednego ziemniaka, a mama mówi, żebym go zjadła. A co jeśli nie chcę? Jak bym była głodna to bym to zrobiła.

 

4. Narzekanie na coś.
Świat jest piękny i powinniśmy z niego korzystać. Jest zimno - źle, jest gorąco - źle, jest ''średnio'' - źle. Jak dogodzić człowiekowi? Wszystko co stworzył Bóg jest dobre! Nie stworzył tego, bo mu się tak podobało.
Nie ma batonika - trzeba ponarzekać, bo co tam biedne i głodne dzieci w Afryce, bo ty chcesz coś słodkiego?



5. Obgadywanie.
Lubię jeździć konno i co ci do tego? To jest moje hobby, pasja, coś co kocham. Dla ciebie to tylko siedzenie dla koni i pewnie myślisz, że to nie jest sport... Boli mnie to, jak ktoś może tak mówić. Jeśli tak kiedykolwiek powiedziałeś to... czy siedziałeś kiedyś na zwierzęciu, które waży ponad tonę? Wiesz, że jeśli mu się coś nie spodoba, to możesz z niego spaść? Raczej nie.

sobota, 6 maja 2017

Moja motywacja

Moją motywacją tak naprawdę jest wszystko. Jestem tym typem człowieka, który uczy się na błędach. Popełnię go i przez resztę dnia zastanawiam się nad tym, jak ja mogłam być taka bezmyślna i go zrobić. Przed spotkaniem z tą sytuacją, powtarzam sobie w kółko, aby tego już nie zrobić. Czasami zadaję sobie pytanie: dlaczego takie jedno, małe niedociągnięcie w tym co robię, może mi zawrócić w głowie.
Nie lubię jak ktoś mnie ocenia, bo to jest moja sprawa jak się zachowuje, jak wyglądam. Nie chcę, aby ktoś wkradł się w moje życie i nim zarządzał.



Moją motywacją są ludzie. Gdy ktoś zwróci mi na coś uwagę, ja nie potrafię o niczym innym myśleć. Próbuję zrobić wszystko co w moich siłach, aby się komuś przypodobać? Aby coś w sobie zmienić! Każdy chce być idealnym, ale nie można nim być. Nie ma ludzi idealnych. Trzeba dążyć do perfekcji, trzeba być jak najlepszym. Jednym słowem: trzeba się starać.



Lubię jak ktoś zwróci mi na coś uwagę: nie garb się, uczesz się, zrób porządnie zadanie, bo to ma na mnie wpływ. Ja może nie widzę tego, co robię źle, ale inni owszem.
Moją motywacją jest pogoda. Słońce akceptuję tylko w wakacje, kiedy jest wolne od szkoły, nie muszę robić zadań, mogę robić co mi się podoba! Gdy jest burza nie muszę wychodzić na dwór, czuję się bezpiecznie w domu. Moim zdanie koc + burza + Internet = najlepsze uczucie.



Aby cokolwiek zrobić robię to od razu, nie zastanawiam się. Usłyszałam kiedyś takie zdanie, które na długo utkwiło mi w pamięci: Nie zastanawiaj się nad tym co chcesz teraz zrobić, bo twój mózg ma 7 sekund na to, aby się zastanawiać, czy to jest dobry pomysł. Czyli jeśli musisz przeczytać jakąś książkę, nie zastanawiaj się! Zrób to teraz, bo potem twój mózg będzie sobie wymyślał jakieś obowiązki.

piątek, 28 kwietnia 2017

3 - dniowa wycieczka do Warszawy

25 kwietnia po raz pierwszy byłam w Warszawie - stolicy naszej kochanej Polski. Nie da się opisać jak to wszystko wygląda, to trzeba zobaczyć na własne oczy. Niesamowite! Poniżej będę wstawiała swoje zdjęcia i kilka z Internetu, ale starałam się robić swoje.




1 dzień:

Śpię spokojnie, a nagle mama z hukiem przychodzi do swojej sypialni, w której uwielbiam spać jak jej nie ma. W tamtym momencie przyjechała z Niemczech. Godzina przed trzecią rano. W kuchni zapał, lecą kanapki, kolejne i kolejne rzeczy, najróżniejsze pytania i wsiadamy do auta o 3:45. Kilka osób już stoi przed szkołą w 5 stopniach. Nagle przyjeżdża autokar i wsiadamy. Siedzę sama, ale potem spotykam moją koleżankę, którą naprawdę lubiłam jak nie byle kogo, więc z nią usiadłam. +1 przyjaciel do Warszawy.
Przyjeżdżamy około 11:00, do Pałacu Królewskiego w Wilanowie. Przeżyłam szok jak wysiadłam z autobusu - nie wyobrażałam sobie tak Warszawy. Myślałam, że będzie to wyglądać zupełnie inaczej! Pałac był niesamowity. Był potężny. Nie widziałam niczego większego od tego. Przechadzaliśmy się naokoło tego obiektu.



Potem chodziliśmy po parku, chyba, że o czymś nie wiem. Nie będę się tu rozpisywać, bo na zdjęciach widać dużo:






















To nie był koniec tego dnia - teraz czas na Pałac Kultury i Nauki. Coś przepięknego. Potem to był największy budynek, który kiedykolwiek widziałam. Obok pałacu znajduje się galeria Złote Tarasy, do której chciał każdy wejść, ale niestety to nie był punkt naszego programu. Aby wejść na szczyt obiektu trzeba było jechać windą na bodajże 30 piętro. Oczywiście każdy miał dziwne uczucie w brzuchu jak i każdy miał zatkane uszy. Nie mam lęku wysokości i także nie miałam go na szczycie, chociaż trochę się bałam tej wysokości. Widać było stamtąd całą Warszawę.


 


 





Jeszcze jedno - Stadion Narodowy. Nigdy nie myślałam, że się tam wybiorę. Zobaczyłam naprawdę dużo rzeczy, a nawet to gdzie na trybunach siedzi prezydent. Szatnie piłkarzy, koszulkę Lewandowskiego, łazienki, najtajniejsze miejsca, w którym spotykają się gracze przed meczem. WOW! Bardzo mi się podobało.







 I ostatnia misja na pierwszy dzień, czyli zakwaterowanie się w hostelu. To nie było to, czego się spodziewałam, w sumie jak zwykle. Jak przyjechaliśmy zmęczenie myślałam, że będzie tylko gorzej, bo zobaczyłam w oknach kraty. Na szczęście mieszkaliśmy w budynku obok. Pokoje były prześliczne. Łóżka miękkie, własne łazienki i co najważniejsze - telewizja! I wtedy zaprzyjaźniłam się z moją koleżanką z klasy i z jej przyjaciółka. + 2 przyjaciół do Warszawy.


2 dzień:

Na początek dnia - sejm. Również bardzo mi się podobało. Bardzo rzadko oglądam w telewizji posiedzenia sejmu, widzę tylko urywki, ale na żywo to co innego. Sejm w telewizji wydaje się o wiele większy niż na żywo. Fajnie było usiąść tam gdzie inni ludzie co się tym interesują. Na dół, tam gdzie siedzą posłowie i inni, nie można było wejść, ale nie szkodzi i tak wystarczająco widziałam.







Potem zaczęło padać. Chodziliśmy po Starym Mieście. Nie mam co tu do pisania, ponieważ kiedy instruktorka opowiadała o zabytkach ja umierałam z zimna i nie słuchałam jej.







3 dzień:

W ostatni dzień byliśmy jedynie w Centrum Nauk Kopernika. Było fajnie, bo jest tam bardzo dużo rzeczy, którymi można się pobawić. Byliśmy na 3 godziny, więc pod koniec zaczęłam się nudzić, ale ten czas nawet szybko zleciał.





wtorek, 18 kwietnia 2017

Moje (nie)wakacyjne plany

Wakacje to chyba najbardziej wyczekiwany czas przez tak naprawdę każdego. Codzienna rutyna chodzenia do szkoły czy do pacy już nas trochę bardziej przytłacza i chcemy trochę odpocząć. Odpocząć przez całe 2 miesiące! Może nie każdy ma jakieś konkretne plany, może ktoś ich w ogóle nie ma, ale wszystko może się jeszcze zmienić. Wakacje idą do nas wielkimi krokami, bo zostało do nich jeszcze około 2 miesiące. Trzeba się jeszcze liczyć z tym, że nie chodzimy codziennie do szkoły, bo są soboty, niedziele, święta (szczególnie w maju), więc do naszej ukochanej przerwy zostało naprawdę mało dni szkolnych. Chciałabym wam przedstawić moje niekonieczne wakacyjne plany, ale bliskie wakacji.

  1. Wycieczka z klasą do Warszawy
Wiele osób mieszka w tej pięknej stolicy, tak jak wiele osób tam nie było - w tym jestem ja. Mieszkam praktyczne na samym południu Polski, więc trochę mam kilometrów do Warszawy. Jakoś nie było okazji żeby się tam wybrać. Nigdy nie chciałam tam jechać, ponieważ uważałam, że będzie tam nudno, no bo to jest trochę nudne ciągle zwiedzać jakieś zabytki... Ale zobaczymy, może się myliłam?

    2.  Wycieczka do Drawna

Do Drawna jadę już drugi raz. Na pewno wrócę tam z wielkim uśmiechem na twarzy. Te 10 dni było niezapomnianych! Niesamowite chwile, kilkugodzinne spacery, a co najważniejsze... pływanie kajakami! Jak pierwszy raz przyjechałam nad jezioro myślałam, że nigdy nie nauczę się wiosłować, i że przyjechałam tam na marne, ale jak zawsze się myliłam. Najbardziej zawiodło mnie pierwsze wrażenie - to ono odebrało mi na kilka dni zachwytu tego miejsca. Gdy wysiadłam z autobusu (jechałam tam pociągiem z Krakowa, ale później musieliśmy pojechać do tej miejscowości autobusem) dosłownie opadła mi szczęka. Nie spodziewałam się czegoś takiego. Ta ,,wioska" była STRASZNIE zaniedbana. Wydaje mi się, że tam jest po prostu wielka bieda. Bardzo mnie to zasmuciło, ale następnym razem na pewno będzie lepiej. Ale trzeba przyznać - widoki są niesamowite.


   3.  Jadę do Niemczech

Co roku odkąd pamiętam jeżdżę do Niemczech. Uwielbiam ten kraj przede wszystkim za to, że jest tam dużo miejsc, gdzie można uprawiać sport, pyszne rzeczy w sklepach i za to, że Niemcy kochają konie! Jeżdżę konno, więc zachwycam się każdym koniem, którego zobaczę, a mieszkam bardzo blisko stajni, więc 2 minuty i jestem na miejscu. Uwielbiam pływać, więc codziennie, gdy jest ładna pogoda (zazwyczaj w wakacje jest około 30 stopni, ale czasami pada deszcz). Oczywiście nie może zabraknąć też łapania pokemonów!





W wakacje robię jeszcze drobniejsze rzeczy, takie jak ciągłe jedzenie lodów, które kocham, jazda konna, zakupy, może wyjazd do Krakowa i tak dalej.

poniedziałek, 17 kwietnia 2017

Napisałam 20 postów na blogu. Zmiany

Tak, to jest bardzo dziwne co robię na moim blogu. Na początku miałam niesamowity zapał do pisania, ale czasem to ustało. Nie miałam czasu na to, ale ciągle chciałam tutaj wracać. Do mojego kochanego bloga. Spędziłam tutaj bardzo dużo czasu - na wybieraniu motywu, aby jak najlepiej się wam czytało. Nawet na drobnych szczegółach. Moim marzeniem jest to, abym pisała regularnie! Czasami wchodzę tutaj, żeby powspominać i zobaczyć co się tutaj dzieje. Nawet nie wiecie jak mi miło, gdy widzę, że ciągle ktoś tutaj jeszcze wchodzi. Codziennie kilka osób wchodzi i nie wiem - może patrzy czy dodałam jakiś nowy post, czy jest tutaj przypadkowo.



Postanowiłam postawić sobie wyzwanie - będę pisała jak najczęściej. Mam nadzieję, że dwa posty będą w zupełności wystarczać. Chciałabym być normalnym blogerem. Chciałabym mieć chociaż kilku obserwatorów.



Jeszcze mała ciekawostka na koniec: Napisałam 20 postów, a wejść na całego bloga miałam... 684! To jest ogromna liczba! Bardzo dziękuje każdemu! I oczywiście dziękuję osobom, które czytają tego posta! I jeszcze jedna sprawa - proszę o obserwacje!

piątek, 24 lutego 2017

Moja szkolna rutyna

Wstajesz, ubierasz się, jesz, myjesz zęby, bierzesz plecak i wychodzisz. To jest szkolna rutyna przeciętnego ucznia. Może u innych wygląda to inaczej, ale z reguły to jest to samo. Idziesz w stronę swojej paczki przyjaciół, wchodzisz do klasy, wychodzicie, wchodzicie, wychodzicie w międzyczasie jakaś przerwa i wchodzicie. Zwykły dzień. U niektórych wygląda to inaczej. A u mnie?
     






Mama wchodzi do mojego pokoju i mówi, że już pora wstawać. Idę umyć sobie twarz, wybieram moje najlepsze ubrania, żeby wyglądać po prostu ładnie. Idę zjeść śniadanie i nakładam podkład i puder. Ten właśnie początek dnia decyduje o moim samopoczuciu potem. Biorę słuchawki, włączam piosenkę, która odpowiada mi do nastroju i wychodzę. Wpatruję się tępo w chodnik i robię kolejny krok za krokiem i rozmyślam jak przeżyję dzisiejszy dzień w szkole. 







Wchodzę do szatni i ze smutkiem wyrysowanym na twarzy próbuję przebrać buty, ściągnąć kurtkę. Przychodzi ktoś znajomy, a ja niby uśmiechnięta kontynuuję przebieranie się. Na każdej przerwie kieruję się tylko w jednym kierunku - do biblioteki. Uwielbiam tam przebywać, bo jest tam masa ludzi, których lubię. Jeśli jest wolne miejsce na krześle - siadam, a jeśli nie, to idę się ukryć pomiędzy regały książek. Gdy zadzwoni dzwonek znowu na mojej twarzy rysuje się smutek, bo muszę wracać do mojej ''kochanej" klasy... Na lekcji jestem niewidzialna, nieaktywna, nieobecna. Nie ma mnie. Zazwyczaj rysuję wzory kwiatów na kartce i je koloruje. Jak wychodzimy z klasy wszystkie dziewczyny idą w jedno miejsce. Dlaczego nie mogą zająć się sobą? Dlaczego muszą wszystkie chodzić ze sobą? Ja oczywiście idę do mojego ulubionego miejsca. 







Czas wyjść ze szkoły. Przebieram się, każdy jak zwykle czeka na każdego i wychodzimy... Ja - jak to ja - trzymam się z tyłu i nie obchodzi mnie co inni mówią. Jak można ciągle kogoś obgadywać? Do domu wracam tą samą drogą z moją ''najlepszą przyjaciółką". Ostatnio szłyśmy i ANI RAZU do siebie się nie odezwałyśmy. Niedługo jedziemy jak co roku na północ Polski (nie zdradzę gdzie) na kajaki itd., a potem do Berlina! Uwielbiam Niemczech, ponieważ jeżdżę tam co roku na wakacje. Mam nadzieję, że będziemy rozmawiać tak, jak kiedyś i  wszystko między nami się poprawi.