piątek, 28 kwietnia 2017

3 - dniowa wycieczka do Warszawy

25 kwietnia po raz pierwszy byłam w Warszawie - stolicy naszej kochanej Polski. Nie da się opisać jak to wszystko wygląda, to trzeba zobaczyć na własne oczy. Niesamowite! Poniżej będę wstawiała swoje zdjęcia i kilka z Internetu, ale starałam się robić swoje.




1 dzień:

Śpię spokojnie, a nagle mama z hukiem przychodzi do swojej sypialni, w której uwielbiam spać jak jej nie ma. W tamtym momencie przyjechała z Niemczech. Godzina przed trzecią rano. W kuchni zapał, lecą kanapki, kolejne i kolejne rzeczy, najróżniejsze pytania i wsiadamy do auta o 3:45. Kilka osób już stoi przed szkołą w 5 stopniach. Nagle przyjeżdża autokar i wsiadamy. Siedzę sama, ale potem spotykam moją koleżankę, którą naprawdę lubiłam jak nie byle kogo, więc z nią usiadłam. +1 przyjaciel do Warszawy.
Przyjeżdżamy około 11:00, do Pałacu Królewskiego w Wilanowie. Przeżyłam szok jak wysiadłam z autobusu - nie wyobrażałam sobie tak Warszawy. Myślałam, że będzie to wyglądać zupełnie inaczej! Pałac był niesamowity. Był potężny. Nie widziałam niczego większego od tego. Przechadzaliśmy się naokoło tego obiektu.



Potem chodziliśmy po parku, chyba, że o czymś nie wiem. Nie będę się tu rozpisywać, bo na zdjęciach widać dużo:






















To nie był koniec tego dnia - teraz czas na Pałac Kultury i Nauki. Coś przepięknego. Potem to był największy budynek, który kiedykolwiek widziałam. Obok pałacu znajduje się galeria Złote Tarasy, do której chciał każdy wejść, ale niestety to nie był punkt naszego programu. Aby wejść na szczyt obiektu trzeba było jechać windą na bodajże 30 piętro. Oczywiście każdy miał dziwne uczucie w brzuchu jak i każdy miał zatkane uszy. Nie mam lęku wysokości i także nie miałam go na szczycie, chociaż trochę się bałam tej wysokości. Widać było stamtąd całą Warszawę.


 


 





Jeszcze jedno - Stadion Narodowy. Nigdy nie myślałam, że się tam wybiorę. Zobaczyłam naprawdę dużo rzeczy, a nawet to gdzie na trybunach siedzi prezydent. Szatnie piłkarzy, koszulkę Lewandowskiego, łazienki, najtajniejsze miejsca, w którym spotykają się gracze przed meczem. WOW! Bardzo mi się podobało.







 I ostatnia misja na pierwszy dzień, czyli zakwaterowanie się w hostelu. To nie było to, czego się spodziewałam, w sumie jak zwykle. Jak przyjechaliśmy zmęczenie myślałam, że będzie tylko gorzej, bo zobaczyłam w oknach kraty. Na szczęście mieszkaliśmy w budynku obok. Pokoje były prześliczne. Łóżka miękkie, własne łazienki i co najważniejsze - telewizja! I wtedy zaprzyjaźniłam się z moją koleżanką z klasy i z jej przyjaciółka. + 2 przyjaciół do Warszawy.


2 dzień:

Na początek dnia - sejm. Również bardzo mi się podobało. Bardzo rzadko oglądam w telewizji posiedzenia sejmu, widzę tylko urywki, ale na żywo to co innego. Sejm w telewizji wydaje się o wiele większy niż na żywo. Fajnie było usiąść tam gdzie inni ludzie co się tym interesują. Na dół, tam gdzie siedzą posłowie i inni, nie można było wejść, ale nie szkodzi i tak wystarczająco widziałam.







Potem zaczęło padać. Chodziliśmy po Starym Mieście. Nie mam co tu do pisania, ponieważ kiedy instruktorka opowiadała o zabytkach ja umierałam z zimna i nie słuchałam jej.







3 dzień:

W ostatni dzień byliśmy jedynie w Centrum Nauk Kopernika. Było fajnie, bo jest tam bardzo dużo rzeczy, którymi można się pobawić. Byliśmy na 3 godziny, więc pod koniec zaczęłam się nudzić, ale ten czas nawet szybko zleciał.





wtorek, 18 kwietnia 2017

Moje (nie)wakacyjne plany

Wakacje to chyba najbardziej wyczekiwany czas przez tak naprawdę każdego. Codzienna rutyna chodzenia do szkoły czy do pacy już nas trochę bardziej przytłacza i chcemy trochę odpocząć. Odpocząć przez całe 2 miesiące! Może nie każdy ma jakieś konkretne plany, może ktoś ich w ogóle nie ma, ale wszystko może się jeszcze zmienić. Wakacje idą do nas wielkimi krokami, bo zostało do nich jeszcze około 2 miesiące. Trzeba się jeszcze liczyć z tym, że nie chodzimy codziennie do szkoły, bo są soboty, niedziele, święta (szczególnie w maju), więc do naszej ukochanej przerwy zostało naprawdę mało dni szkolnych. Chciałabym wam przedstawić moje niekonieczne wakacyjne plany, ale bliskie wakacji.

  1. Wycieczka z klasą do Warszawy
Wiele osób mieszka w tej pięknej stolicy, tak jak wiele osób tam nie było - w tym jestem ja. Mieszkam praktyczne na samym południu Polski, więc trochę mam kilometrów do Warszawy. Jakoś nie było okazji żeby się tam wybrać. Nigdy nie chciałam tam jechać, ponieważ uważałam, że będzie tam nudno, no bo to jest trochę nudne ciągle zwiedzać jakieś zabytki... Ale zobaczymy, może się myliłam?

    2.  Wycieczka do Drawna

Do Drawna jadę już drugi raz. Na pewno wrócę tam z wielkim uśmiechem na twarzy. Te 10 dni było niezapomnianych! Niesamowite chwile, kilkugodzinne spacery, a co najważniejsze... pływanie kajakami! Jak pierwszy raz przyjechałam nad jezioro myślałam, że nigdy nie nauczę się wiosłować, i że przyjechałam tam na marne, ale jak zawsze się myliłam. Najbardziej zawiodło mnie pierwsze wrażenie - to ono odebrało mi na kilka dni zachwytu tego miejsca. Gdy wysiadłam z autobusu (jechałam tam pociągiem z Krakowa, ale później musieliśmy pojechać do tej miejscowości autobusem) dosłownie opadła mi szczęka. Nie spodziewałam się czegoś takiego. Ta ,,wioska" była STRASZNIE zaniedbana. Wydaje mi się, że tam jest po prostu wielka bieda. Bardzo mnie to zasmuciło, ale następnym razem na pewno będzie lepiej. Ale trzeba przyznać - widoki są niesamowite.


   3.  Jadę do Niemczech

Co roku odkąd pamiętam jeżdżę do Niemczech. Uwielbiam ten kraj przede wszystkim za to, że jest tam dużo miejsc, gdzie można uprawiać sport, pyszne rzeczy w sklepach i za to, że Niemcy kochają konie! Jeżdżę konno, więc zachwycam się każdym koniem, którego zobaczę, a mieszkam bardzo blisko stajni, więc 2 minuty i jestem na miejscu. Uwielbiam pływać, więc codziennie, gdy jest ładna pogoda (zazwyczaj w wakacje jest około 30 stopni, ale czasami pada deszcz). Oczywiście nie może zabraknąć też łapania pokemonów!





W wakacje robię jeszcze drobniejsze rzeczy, takie jak ciągłe jedzenie lodów, które kocham, jazda konna, zakupy, może wyjazd do Krakowa i tak dalej.

poniedziałek, 17 kwietnia 2017

Napisałam 20 postów na blogu. Zmiany

Tak, to jest bardzo dziwne co robię na moim blogu. Na początku miałam niesamowity zapał do pisania, ale czasem to ustało. Nie miałam czasu na to, ale ciągle chciałam tutaj wracać. Do mojego kochanego bloga. Spędziłam tutaj bardzo dużo czasu - na wybieraniu motywu, aby jak najlepiej się wam czytało. Nawet na drobnych szczegółach. Moim marzeniem jest to, abym pisała regularnie! Czasami wchodzę tutaj, żeby powspominać i zobaczyć co się tutaj dzieje. Nawet nie wiecie jak mi miło, gdy widzę, że ciągle ktoś tutaj jeszcze wchodzi. Codziennie kilka osób wchodzi i nie wiem - może patrzy czy dodałam jakiś nowy post, czy jest tutaj przypadkowo.



Postanowiłam postawić sobie wyzwanie - będę pisała jak najczęściej. Mam nadzieję, że dwa posty będą w zupełności wystarczać. Chciałabym być normalnym blogerem. Chciałabym mieć chociaż kilku obserwatorów.



Jeszcze mała ciekawostka na koniec: Napisałam 20 postów, a wejść na całego bloga miałam... 684! To jest ogromna liczba! Bardzo dziękuje każdemu! I oczywiście dziękuję osobom, które czytają tego posta! I jeszcze jedna sprawa - proszę o obserwacje!